Otóż nie! Zaskoczę (albo też i nie), nie chcę opisywać wszystkiego co mi się przytrafiło, żeby "zrobiło mi się lżej", albo żeby uzyskać współczucie. W tej historii chodzi przede wszystkim, o pewną ideę (jakże to utopijnie brzmi!) - chcę zwrócić uwagę na sposób leczenia w Polsce. Wiem, zabrzmi to dość surrealistycznie, ale mam nadzieję, że dzięki mojemu przypadkowi może coś się zmieni na lepsze - nie tylko w podejściu do pacjenta chorego na raka, ale także w lekarzach i polskiej onkologii, (która przynajmniej w moim odczuciu jest na bardzo niskim poziomie ).
Liczę na to, że wszystko co zostanie przedstawione na tej stronie nie przejdzie bez echa wśród Was i spowoduje, że ludzie w końcu będą mieli inne patrzenie na wiele aspektów związanych z chorobą nowotworową.
Już chyba wystarczy wstępu - w końcu całe sedno (nazwijmy to ) "sprawy" zostanie opisane poniżej (albo raczej powyżej ;) ). Pozostaje mi odwiedzającym życzyć interesującej lektury - o ile nie używam tego słowa na wyrost.
Komentarze
Prześlij komentarz